Niedawno minęło 100 dni od zaprzysiężenia rządu (nazywanego też gabinetem kolesi) pani premier Ewy Kopacz. Jak tradycja nakazuje, media przy tej okazji kontynuują wyjątkowo moim zdaniem głupi i pozbawiony jakiegokolwiek większego sensu zwyczaj “podsumowywania pierwszych 100 dni rządu”.
Ja się pytam, jak można podsumowywać pracę rządu, który nie zdążył jeszcze niczego zrobić? Przecież 100 dni w polityce to jest tyle co nic. No chyba że chcą podsumowywać wpadki wizerunkowe pani premier, bo tych w tak krótkim czasie Ewa Kopacz zdążyła zaliczyć co najmniej kilka.
Odnoszę wrażenie, że te podsumowania pierwszych 100 dni pracy rządu stały się w naszym kraju kolejnym tematem zastępczym. Bo po co mówić czy pisać o kłopotach ludzi w Polsce, o aferach i innych rzeczach, skoro można zaangażować armię publicystów i ponazapraszać gości i całymi godzinami “podsumowywać” pracę dopiero co przecież powołanego organu władzy?
W 2000 roku zespół Budka Suflera wydał na dwóch płytach CD zapis koncertu w Carnegie…
(demot nie mój) Postanowiłem napisać kilka słów o tym, co mnie nieprawdopodobnie wpienia prawie za…
No to już jest po prostu tak ostre przegięcie pały, że brak mi słów wystarczająco…
W sytuacji gdy Ukraińcy uciekają przed wojną i latającymi im nad głowami rakietami, gdy szukają…
Oto, co się dzieje, gdy spiskowe myślenie wejdzie za mocno. Ukraińska influencerka z Mariupola prowadzi…
Pomoc pomocą, ale takie przypadki to już, nie wiem jak to nazwać, przesada, skrajność...? Na…