Gdy oglądam filmiki takie jak ten powyżej, przypominają mi się moje wycieczki rowerem po mieście. Każdy wyjazd oznacza co najmniej kilka identycznych sytuacji. Jest sobie wydzielony chodnik dla pieszych i jest sobie obok niego ścieżka rowerowa. A mimo to te cioty łażą sobie po ścieżce, jak gdyby nigdy nic.
Może być oznakowane nie wiadomo jak. Czerwony kolor, namalowany rower, obok jeszcze znak drogowy że ta połowa chodnika jest dla pieszych a ta druga dla rowerzystów. Chuj śmierdzący w dupie, piesi łażą po ścieżce rowerowej i mają gdzieś, czy ktoś chce przejechać, czy nie. Nie zejdą ze ścieżki! No bo po co? To pieszy ma prawa (w tym wypadku ma prawo łazić po czym sobie zechce), a rowerzysta ma obowiązek (w tym wypadku obowiązek ominięcia pieszego tak, żeby w niego nie przywalić).
Koleś na tym filmie miał jeszcze w miarę lajtowo. Ja jadąc rowerem często napotykam na debili, którzy nie dość że łażą sobie po ścieżce dla nich nie przeznaczonej, to jeszcze gdy im dzwonię kłócą się, że o co mi chodzi, a niektórzy pokazują przy tym paluszkiem, krzycząc “tam jez droga!”.
I tylko czekaj, rowerzysto, aż któryś z tych “tam jez droga” magiczną siłą kopniaka prostonożnego spowoduje, że rzeczywiście wjedziesz na drogę (najlepiej radośnie wpadając przy tym pod koła samochodu – będzie jednego “głupiego” rowerzystę mniej, a pieszy będzie szczęśliwy).
W 2000 roku zespół Budka Suflera wydał na dwóch płytach CD zapis koncertu w Carnegie…
(demot nie mój) Postanowiłem napisać kilka słów o tym, co mnie nieprawdopodobnie wpienia prawie za…
No to już jest po prostu tak ostre przegięcie pały, że brak mi słów wystarczająco…
W sytuacji gdy Ukraińcy uciekają przed wojną i latającymi im nad głowami rakietami, gdy szukają…
Oto, co się dzieje, gdy spiskowe myślenie wejdzie za mocno. Ukraińska influencerka z Mariupola prowadzi…
Pomoc pomocą, ale takie przypadki to już, nie wiem jak to nazwać, przesada, skrajność...? Na…