Kilka moich utworów bądź potworów literackich. Ino się nie przestraszcie

przez |

Obywatelu! Niniejszą notkę czytasz na własną j**aną odpowiedzialność. Bowiem składa się ona z moich potworów literackich…

Jedne zmyślone, inne nie. Jedne krótkie, inne długie. Jedne wzięte prosto z życia, inne nie aż tak, jeszcze inksze lekko ubarwione przez moją imaginację. Niektóre śmieszne, inne zaś uśmiesznione, a ta najnowsza (na samym dole) była już w świecie realnym uhardkorowiona, uchorowiona, udurniona i uzabawniona, że nawet ubarwiać nie musiałem.

Generalnie to są to wybrane długie notki z mojego “bloga” (?) na Epuls.pl (Boziu kochany, co ja tam jeszcze robię…)

Ędżoj! Życzę potężnych ataków śmiechu i nie aż takich przerażenia. 😀

“Głodny człek wszystko zje” 4 czerwca 2008

Środowe popołudnie. Siedzę sobie w szkole muzycznej. Przychodzi kolega gitarzysta. Trochę gadamy, a że kolesiowi głód doskwierał, to udaliśmy się do “Plusa” po coś do żarcia. Wcześniej jednak ustaliliśmy, co można kupić za złoty dziewięćdziesiąt, bowiem taką kwotą dysponował koleś. Po chwili uradziliśmy, żeby kupić za tą kwotę czekoladę. Obojętnie jaką, byle dało się ją zjeść. No dobra, nawiedziliżeśmy “Plusa”, szukamy żarcia – jest! Czekolada gorzka 1,89 zł. Dobra, koleś ja wziął, ja wypatrzyłem w pobliżu gumy Orbit, więc stwierdziłem, że też zaszaleję 😛 Już jesteśmy przy kasie, koleś kładzie na ladzie tą swoją czekoladę za 1,89 złych, ja kładę te Orbity, i żeby było chamsko, między Orbitami a czekoladą kładę przedziałkę, coby ludziska wiedzieli co jest czyje xP

Koleś (spoglądając na Orbity): Wstydziłbyś się, na mieście robić taką wieś!
Ja: Kto tu robi wieś…

– – –

“Bajka o Jaśó” angel_of_god & ivellios1988 4 lipca 2008

Pewnego razu był sobie Jasio który szedł do sklepu monopolowego po węża. Spytał się sprzedawcę czy posiada kobrę do zadań specjalnych. Sprzedawca z uśmiechem odpowiedział że posiada jedną i wyciągną żelkowego wężyka. Wężyk bardziej jednak niż węża przypominał miśka który w dodatku był kolorowy. Jasiu go spróbował i stwierdził, że jest zużyty i nie ma jadu, za to jest bardzo słodki i smaczny. Lecz potrzebował węża by wrzucić go do ubikacji i zobaczyć styl wężowy. Pobiegł więc do najbliższego działającego klopa, i już chciał go tam wrzucić, gdy nagle przypomniało mu się że chciał dusiciela ! Wrócił więc do monopolowego, ale sprzedawca leżał już martwy.
Został usmiercony przez ufoludki z opakowań
tabletek musujących. Jasio załamany postanowił rozprawić się z ufoludkami, więc zaczoł je po kolei zjadać jak kanibal. Ale ufoludki zaczęły się mścić i zrobiły w jego żołądku rewolucję. Doszło więc do niekontrolowanej eksplozji i Jasio został rozerwany na strzępy. Wskutek zmian w kodzie genetycznym, wywołanych działalnością ufoludków, z porozrywanych kawałków ciała zrobiły się nowe Jasie, które szybko pobiegły z płaczem do mamusi. Matka pamiętając że ma tylko jednego syna wzieła siekierę i niszczyła Jasiów aż do jednego. Pozostając sama z nim w rostrzaskanym domu powiedziała : Jesteś po##@$ny ! Szlaban na Piotra Rubika! Jasio rozpłakany poszedł do pokoju i skreślił swój plan by wąż ugryzł mamuśkę w dupę i dała mu zakaz nie oglądania i słuchania Piotra Rubika. KONIEC !

– – –

“Grzech” 26 września 2008

Cytat z dyskusji na forum VRP (paranormalne.pl):

Mienso napisał:

Niech wszyscy uzytkownicy samochodów mają się na baczności, bezczelnie zanieczyszczają środowisko i nie pojdą do nieba 😀

Ja:

Jak by nie było, to poruszając się bez użycia samochodu też niszczysz środowisko 😛
Jadąc rowerem czy nawet idąc pieszo, często rozdeptujesz roślinki. Jakby tego było mało, to oprócz roślinek rozdeptujesz też małe, biedne, bezbronne, Bogu ducha winne robaczki, mrówki i inne żyjątka, które chciałyby jeszcze trochę pożyć – czyli zabijasz istoty żywe! I widzisz, już masz na sumieniu grzech śmiertelny, i się z niego nie spowiadasz. Będziesz potępiony na wieki wieków amen, ty bezwzględny seryjny zabójco małych robaczków! 😀

Tak samo grzeszymy, jedząc mięso. Krówka, świnka czy jakiśtam inny indyczek chcą sobie trochę pożyć… ale nie! Trafiają do ubojni, umierają w potwornych, piekielnych jak diabli męczarniach i kończą jako szynka.

No i na VRP też grzeszymy… w końcu głosimy herezje, niezgodne z głównym nurtem światopoglądowym głoszonym przez Kościół.

O cholera… znów zgrzeszyłem. Rozdepłem robaczka. ;( Pójdę do piekła ;( Bozia się pogniewa 🙁

– – –

“Zagadka UŚ’owska” 8 października 2008

Dziś na uniwersytecie gorączkowo poszukiwałem pracowni komputerowej. Wszedłem do miejsca, w które obecnie żaden student już od dawna nie zagląda. Gdy wróciłem, koleżanki czekające w holu zaczęły pytać, co tam jest, albowiem nigdy tam jescze nie były.

Paulina: A właśnie, co tam jest?

Ja: Kiedyś znajdowała się tam sala teatralna, księgarnia i bufet. Obecnie znajduje się tam zadupie…

– – –

“Scenka na mieście. Historyja na faktach oparta” 15 listopada 2008

Centrum Katowic. Popołudnie. Koło 15:00.

Młoda kobitka pakuje do swojego samochodu (coś typu Mercedes czy Volkswagen, w każdym razie odjechana bryka) jakieś tobołki. Nieopodal na rowerku podjeżdża jakaś stara babka. Widzi młodą w autku i zaczyna wrzeszczeć:

– Durna babo przymknij żesz te drzwi!

Po czym staje obok auta i przymyka młodej kobitce drzwi. W międzyczasie starej rower się przewrócił. Zobaczywszy to, leci na młodą z ryjem:

– No widzisz babo, przez panią się przewróciłam!

Młoda wychyla głowę za drzwi:

– A to tak trudno skręcić i przejechać obok?

Stara:

– No ale jak ja mam po szynach jeździć?

(w centrum Katowic tramwaje jeżdżą – po szynach spokojnie przejechałaby nawet hulajnogą, a co dopiero rowerem)

No i się zaczęła awantura. Wrzask taki, że aż na przedmieściu słychać. W pewnym momencie do pogawędki wcina się młody facet i zwraca się DO STAREJ Z ROWERKIEM tymi słowy:

– Ale proszę pani, pani tutaj w ogóle ma zakaz poruszania się

(w miejscu akcji obowiązuje zakaz wjazdu pojazdami wszelakimi, chyba że mieszka się w którejś kamienicy)

A stara z ryjem NA MŁODĄ:

– No widzi pani, pani ma zakaz!

Wymiana zdań jeszcze trochę potrwała. W końcu młoda kobitka zatrzasnęła drzwi, a stary babsztyl, widząc iż młoda ma ją w dupie, oddalił się w nieznanym kierunku.

Ehh… czasami trafi się taki stary j**any ku**istrzał płci żeńskiej.

Wyrazy współczucia dla młodej.

– – –

“Babsztyl” 16 grudnia 2008

Niektórzy to naprawdę potrafią człowieka dobić. Dosłownie.

P[wyciąłem]a. Oh, pardon! MAGISTER P[wyciąłem]a. Babsztyl od gramatyki angielskiej. Zawaliłem u niej kolokwium (do zaliczenia zabrakło mi dwóch j**anych punktów), więc umówiliśmy się na poprawę. Reszta grupy pisała poprawkę w poniedziałek, ja wtedy miałem na głowie inne sprawy, które uniemożliwiły mi napisanie poprawki w tym dniu. Byłem wobec tego umówiony na środę.

No więc jest poniedziałek. Kilka godzin wcześniej miałem zajęcia w szkole muzycznej, teraz czekałem na uczelni na wykład o UE.

Grupa już się przygotowywała do pisania poprawki z gramatyki, ja czekałem na ten wykład o Unii (miałem ważną sprawę do załatwienia z wykładowczynią), gdy nagle, ni stąd ni z owąd, na korytarzu pojawiła się P[wyciąłem]a. Podchodzi do mnie i mówi głosem Golluma: “Pan miał być w szkole muzycznej. Co pan tutaj robi? Idzie pan ze mną poprawkę pisać”. Wtedy wyjaśniłem jej, że na poprawkę jestem umówiony na środę, a zajęcia w muzycznej miałem wcześniej, teraz zas czekam na wykład o Unii. No dobrze, przytaknęła i poszła…

Ale czego ja się potem dowiedziałem od koleżanek z grupy… że doktorka gadała, że ja jakiś podejrzany jestem, że coś kręcę, itp itd. No ku**ica mnie wtedy trafiła.

W ogóle ta baba ma straszny talent do rycia studentom psychiki. Wystarczy na przykład, że wypowiadając się po angielsku choć raz się pomylisz, i już w twoją stronę leci potok słów, jaki to ty jesteś nieuk i niedołęga i że nie zdasz egzaminu i wylecisz na zbity ryj z UŚ’a. Nie wiem, może oczernianie i upierdalanie studentów sprawia jej satysfakcję, ale do ku**y ciężkiej ileż tak można?

Już nie skomentuję tego obgadywania mnie w poniedziałek przy całej grupie. Albo ma sklerozę, albo nie ma za grosz wstydu.

– – –

“Ludzka dziwność i głupota granic nie znają” 27 grudnia 2008

Do przykładów wyjątkowej ludzkiej głupoty i dziwności zaliczyć można moich sąsiadów ;P

Przykład?

Jak widzą, że ktoś w okolicy kupił coś nowego, to na następny dzień kupują to samo.

Kiedyś młodszej siostrze kupowaliśmy piaskownicę, sąsiedzi ją zobaczyli i na następny dzień kupili identyczną i od tej pory ta piaskownica stoi u nich w garażu, a oni nie wiedza do czego to służy…

Albo innym razem chcieli se płot wokół domu postawić, to postawili… jakieś drewniane gówno (bo płotem to tego nie można nazwać), parę dni później to coś się wzięło i przewróciło, oni zamiast normalny płot postawić to postawili na nowo te drewniane coś, a z przodu sobie wybudowali… automatycznie otwieraną bramę doczepioną o dwie kolumny z czerwonej cegły -.-

A niedługo po tym jak se dom zbudowali zaczęli naskakiwać na mnie i moją rodzinę, żebyśmy ścięli żywopłot obok naszego domu, bo… zasłania im widok na pole sąsiada xD

No, to tyle. ;p

– – –

“Epuls the truth. Cała prawda o pewnym serwisie społecznościowym i nie tylko o nim” 8 kwietnia 2009

1. Siedzisz se na epulsie. Wchodzisz na profil jakiejśtam nastolatki. Nastolatka widzi, że zajrzałeś na jej profil, i pisze do ciebie wiadomość: “Spierdalaj pedofilu j**any!”

ignor <-> ignor

2. Siedzisz na epulsie. Spoglądasz na onelinera, a tam jakaś hot12 pisze “sexu chcę”. Wchodzisz do niej i piszesz prywatną wiadomość, że nie powinna tak robić bo to i to. Co robi hot12? Zamiast odpisać na twoją wiadomość, zakłada na forum temat pod tytułem “[twój nick] to pedofil”, który po chwili staje się najbardziej aktywnym tematem na epulsie…

ignor <-> ignor

3. Siedzisz na epulsie. Wchodzisz na profil niejakiej Dzastunia (czy jakiejśtam innej słiiit laski). Po chwili owa Dzastunia wysyła swojego boy’a, który pisze do ciebie więcej niż chamską wiadomość “odpierdol się od mojej laski”. Po chwili sama Dzastunia zaczyna ci prawić kazanie i wyzywać cię od “dziwnych” – a to wszystko tylko dlatego, że zajrzałeś na jej zasrany profilek…

ignor <-> ignor

4. Siedzisz na epulsie. W pewnym momencie pisze do ciebie jakaś hot13 i zaczyna wypytywać, czy masz dziewczynę, a jak nie to czy szukasz, w odpowiedzi na “nie” zaczyna cię prosić o numer telefonu (podając przy tym swój -.-) i wypytywać “czy popiszemy”. W odpowiedzi na “nie”…

ignor <-> ignor

Oczywiście to co napisałem powyżej to tylko skrajne przypadki głupoty z jaką spotkałem się w tym cholernym portaliku.

5. Siedzisz sobie na epulsie. Zapoznajesz jakąś dziewczynę której blisko do pełnoletności. Wydaje się normalna. Wymieniacie się więc numerami telefonów, a następnego dnia po paru SMS’ach laska wyznaje ci jakże demotywujące “Kocham cię”…

ignor <-> “czemu mnie nie chcesz”

6. Uciekasz z epulsa.

– – –

“Jak zabić nudę” – referat spłodzony 9 maja 2009 przez ivellios1988 & Filadelfia_ xD

Powiadają, że najskuteczniejsza jest metoda usta-usta. Najlepiej stosować ją intensywnie, coby skutecznie nudę zabić. Tak przynajmniej powiadają doświadczeni zabijacze nudy.

Podobno najlepiej metodę usta-usta łączyć z metodą ciało-ciało. Niektórzy stosują do tego jeszcze metodę rączka-pupka.

Niektórzy sporadycznie stosują jeszcze metodę batonik-ciastko_z_dziurką, jednak jest to metoda wysoce ryzykowna, ponieważ ta metoda, wymagająca udostępnienia przez batonik pewnej ilości lukru, może doprowadzić do nieplanowanej produkcji rodzynków. Dlatego ważne jest, aby podczas stosowania tej metody batonik był w papierku.

W wypadku stwierdzenia nieszczelności papierka, powodującej do wypływu substancji białej słodkiej, należy w trybie natychmiastowym podjąć niezbędne środki mające na celu zabezpieczenie ciastka_z_dziurką przed nagłym przytyciem i wyprodukowaniem nadliczbowej ilości rodzynków.

Pamiętać należy o szybkim dokonaniu tych czynności, ponieważ lukier, będący substancją trwałą, może przeschnąć w ciastku z dziurką do 72 godzin, co nieuchronnie może doprowadzić do produkcji wspomnianych wyżej rodzynków.

Pozostaje jeszcze inna metoda, mianowicie do ciasteczka_z_dziurką codziennie o tej samej godzinie dodawać należy odpowiednie substancje, które powodują odporność na lukier wytworzony przez batonik. Nie trzeba wtedy się martwić o nadmierne rośnięcie ciasteczka, albowiem zahamowane są tendencje wzrostowe drożdży pod wpływem w/w substancji.

– – –

“Podstarzały Romeo. Epopeja oparta na faktach” – 13 lis 2009

Cały dzień dzisiaj się podśmiewałem z pewnej sytuacji, jakiej świadkiem byłem w autobusie…

Podstarzałych podrywaczy widywałem już w środkach komunikacji miejskiej nie raz. Ale to, co widziałem dzisiaj, przebiło wszystko.

Katowice. Wsiadam w czterdziestkę na Piotra Skargi. Nieopodal mnie swoje cztery litery na przyrządzie służącym do siedzenia zainstalowała urocza, młoda blondynka. I tak usiadłszy na siedzeniu, siedząc, siedziała. Zasiedziała się, aż w końcu jej siedzenie w pewnym momencie stało się wręcz eleganckie i przemożne (tak, za dużo się Gombrowicza naczytałem!).

Naraz przysiadł się do niej jakiś stary, gruby, brzydki jak syberyjska noc napalony pryk. I zaczął do niej zagadywać. Nie zważywszy na to, że dziewczyna go totalnie olewa, kontynuował gadaninę. Wyraźnie można było zauważyć, że podejmuje – nieudaną – próbę podrywu. Wtem zaczął ją głaskać po kolanie. Biedna dziewczyna nadal udawała nicniewidzącą, nicniesłyszącą i nicnieczującą. W końcu poziom jej wnerwienia osiągnął apogeum i podjęła cokolwiek słuszną decyzję o dokonaniu przesiadki na inne, wolne od zasięgu rąk napaleńca miejsce. Usiadła tuż za mną, jednakże nie zdołała uwolnić się ode wzroku podstarzałego gościa, któremu najwidoczniej ani żona ani nawet sąsiadka dawać nie chcą…

Gościu, być może dla niepoznaki, przesiadł się na sąsiedni fotel – tam, gdzie jeszcze chwilę temu siedział zniesmaczony obiekt jego westchnień. Wciąż patrząc za dziewoją, począł czynić wzrokiem rozpoznanie i ustalać najbliższą lokalizację, na którą mógłby się przesiąść tak, by znaleźć się możliwie najbliżej biednej damy. I wypatrzył, że najbliższe miejsce znajdowało się tuż przed nią i dokładnie obok mnie.

Nie wytrzymałem! Pogroziłem facetowi palcem tak zwanym wskazującym, kręcąc przy tym głową i usiłując dać mu do zrozumienia, że u owej panienki nie ma najmniejszych szans. Wydawało się, że skapitulował…

Ale nie. Po tym, że złapał za rączkę przy siedzeniu obok, poznałem, że począł czynić starania mające na celu zbliżenie się do blondwłosej damy. Nie dawał pajac za wygraną.

Gdy obok mnie usiadł jakiś młody koleś, staruch – udając, że nie patrzy za dziewczyną – schylił się i pyta mnie “A pan coś ode mnie chciał?”, na co ja odparłem, usiłując zachować w miarę poważną minę “Nie, ależ skąd!”. Po chwili napaleniec, chyba w akcie rozpaczy, wstał i podszedł do panienki, próbując do niej znów zagadać. Próba zakończyła się niepowodzeniem, więc na najbliższym przystanku facet wyszedł. Spojrzał za siebie, sprawdzając, czy dziewczyna też wyszła – stwierdził jednak, że w dalszym ciągu siedzi w autobusie, postanowił więc wrócić – co prawda przytrzaśnięty drzwiami, ale wgramolił się spowrotem…

Nie wiem, co się działo później, bo musiałem na następnym przystanku wysiadać. Jako że z punktu widzenia postronnego pasażera całe zajście wydawało mi się (i z tego co widziałem nie tylko mnie) wybornie komiczne, po chwili jednak biednej blondi zrobiło mi się żal. Współczuję jej takiego, ekhem, “wielbiciela”…

Jak rzekł kiedyś pewien mój nauczyciel – przykleił się do niej jak g*wno do srebrnego klopa…

Jeden komentarz do „Kilka moich utworów bądź potworów literackich. Ino się nie przestraszcie

  1. dzastunia

    Jak miło, że o mnie wspomniałeś ; )
    Taka prawda iż jesteś dziwny, nawiedzony jakiś .
    Pisałeś do mnie niestworzone rzeczy. OGARNIJ koleś.

Możliwość komentowania została wyłączona.