Wojna na kilkudziesięciu frontach

przez |

Jest początek lipca, a tymczasem pewna mała wojna na kilkudziesięciu frontach, zamiast się kończyć, trwa sobie w najlepsze.

Wojna, w której kandydaci na studia dzielnie walczą z USOS-ami na swoich uczelniach, wszelkimi możliwymi sposobami, gorączkowo, w pocie czoła próbując pokonać formularz do wysyłania zdjęć legitymacyjnych.

Taka osobliwa wojna, która wybucha co roku, od kiedy tylko na uczelniach polskich zawitał Internet i odkąd ktoś wpadł na pomysł, aby tą drogą przyjmować zdjęcia do legitymacyj i indeksów.

Wojna, w której zawsze są dziesiątki tysięcy wygranych, ale też i wiele tysięcy poległych, którym często ręce wzięły i opadły na widok tego, jakie kłody pod nogi podczas wysyłania jednej głupiej małej fotki zapragnął im rzucić wielki demoniczny USOS.

Bo wiecie, wysyłanie zdjęcia legitymacyjnego to taki pierwszy etap “odsiewania” studentów (i to jeszcze zanim zostaną studentami!). Następnym będzie pierwsza sesja egzaminacyjna. Słowo daję, trzy razy w życiu zdarzyło mi się studiować, i ŻADNA sesja egzaminacyjna poziomem straszności nie mogła się równać procesowi wysyłania zdjęcia legitymacyjnego. To jest normalnie koszmar istny, śniący się po nocach przez długie lata.

I tak gdzieś do okolic 12-15 lipca USOS wytacza przeciwko kandydatom na studia coraz to kolejne działa: a to wymiary fotki się nie zgadzają, a to zdjęcie jest za duże, a to format pliku zły, zdjęcie za ciemne lub za jasne, a to twarz zajmuje niewystarczająco dużo % miejsca na zdjęciu… a to ktoś próbował wysłać zdjęcie z “filtrem pieska” ze Snapchata… (no dobra, z tym ostatnim to żartowałem, taki tam suchy żarcik)

Jak ktoś ma znajomego ogarniającego Photoshopa i chętnego do pomocy (na przykład mnie 😛 ), to ma łatwiej. Zyskuje silnego sprzymierzeńca, który pomoże mu w tej nierównej walce z uczelnianym systemem informatycznym, tak nowoczesnym i tak bardzo “smart”, że aż nie potrafi sobie automatycznie przyciąć czy przekonwertować jednego małego obrazka. Swoją drogą, dodanie do formularza jakiegoś prostego narzędzia do kadrowania zdjęć to chyba zadanie dalece wykraczające poza zakres kompetencji uczelnianych informatyków…

A po 15 lipca potężne działa radośnie wytaczane przez USOS-y w całym kraju naraz milkną, kurz opada… krew poległych niewiniątek – niedoszłych studentów wsiąka w piach, a kto walkę o zostanie studentem wygrał – ten wygrał i go przyjęli… i nastaje spokój.

I tak sobie ten spokój trwa gdzieś do 1 czerwca roku następnego. Bo wtedy, właśnie, gdy kończą się matury, ktoś wciska czerwony przycisk RESET – i wielka wojna dziesiątek tysięcy kandydatów na studia z USOS-ami celem wysłania przez Internet jednej małej maluczkiej malusieńkiej fotki legitymacyjnej zaczyna się od nowa.