Nielimitowany Internet LTE w Orange? Nie do końca… – ciąg dalszy sprawy

przez |

Jako że moja poprzednia notka dotycząca astronomicznej jak na moje możliwości finansowe kwoty za korzystanie z Internetu LTE w Orange spotkała się z zainteresowaniem z Waszej strony, postanowiłem pociągnąć temat dalej.

Z dwóch złożonych reklamacji jedna zmieniła status na “zamknięte”, druga jest “w toku”. Jest to zrozumiałe, w końcu oba zgłoszenia (uczynione drogą telefoniczną oraz pisemnie w salonie) dotyczą tej samej sprawy.

Cały czas czekam na odpowiedź ze strony operatora, jak cała sprawa się zakończy. Z tego, co się dzisiaj dowiedziałem dzwoniąc do BOK wynika, iż do poprowadzenia mojej sprawy została wyznaczona odpowiedzialna za to osoba z działu reklamacji, więc odpowiedź powinna się pojawić do najbliższego poniedziałku.

W międzyczasie postanowiłem zajrzeć na forum Orange… i trafiwszy na temat ze skargami podobnymi do mojej złapałem się za głowę. Okazuje się, że mój przypadek jest, można by rzec, lajtowy, bowiem niektórym klientom system naliczył zużycie transferu na kwoty idące w tysiące złotych i dopiero po przekroczeniu 1000, 3000, 6000 a w jednym przypadku nawet 11 000 wysłał drogą SMS-ową powiadomienie o tym fakcie. Oczywiście większość reklamacji (nie wiem czy wszystkie, bo takich informacji na forum nie znalazłem) została rozpatrzona pozytywnie, mam więc nadzieję, że i w moim przypadku będzie podobnie.

Zastanawia mnie tylko ta przypadkowość progu, po przekroczeniu którego system wysyła SMS-a z  “żądaniem okupu” 🙂 i blokuje usługi.

Oczywiście zaliczki 600 złotych nie wpłacałem, tylko zgłosiłem reklamację właściwie prawie natychmiast po otrzymaniu SMS-a z informacją o blokadzie. Zastosowałem tu naukę wyciągniętą z przypadku mojej mamy, która dokładnie rok temu, również przed świętami, otrzymała rachunek opiewający na kwotę kilkukrotnie wyższą niż zwykle płaci.

Sprawa była o tyle “ciekawa”, że operator naliczył jej kilka razy więcej rozmów telefonicznych, do tego jakieś korzystanie z Internetu w smartfonie i inne cuda wianki. Szczególnie te dwa ostatnie szczegóły zdziwiły nas oboje – w smartfonie wszelkie połączenia internetowe były powyłączane, a usługi SMS Premium zablokowaliśmy u niej już parę miesięcy wcześniej po fali płatnych SMS-ów od jakichś wróżek zza siedmiu mórz.

Wtedy jednak sprawa nie wyglądała tak kolorowo, zanim załatwianie reklamacji po stronie operatora w ogóle ruszyło, minął już termin spłaty rachunku. Żeby uniknąć odsetek, mama zapłaciła całą sumę jaka widniała na rachunku. Nie pamiętam już dokładnie, ile to było, ale kwota również szła w setki złotych.

Po jakimś czasie przyszła odpowiedź z Orange – no faktycznie, kwota została niesłusznie naliczona, błąd był po naszej stronie, padamy na kolana, przepraszamy i płacząc rzewnymi łzami błagamy jaśnie wielmożną szanowną kochaną Panią Klientkę o wybaczenie!

No tylko że tutaj pojawiło się kolejne głośne “o curwa, ale kyrk”, a spowodowane to było propozycją ze strony operatora…

Zaproponowali mianowicie, że… usiądźcie wygodnie i weźcie trzy głębokie wdechy, i jeszcze raz, i jeszcze raz – no więc zaproponowali, że nie zwrócą wpłaconej kasy. Chcieli zastosować trik pod tytułem “aaa wiesz co Ty głu… yyy tfu szanowny kliencie, weźmiemy i zaliczymy Ci to w poczet przyszłych rachunków i wszyscy będą hepi, no już już, ciesz się że reklamacja rozpatrzona pozytywnie i więcej nie płakusiaj” <głaszcze po główce><operator przyjmuje minę a’la dobrotliwa babcia>.

Wówczas sprawa nie znalazła więc jeszcze swojego końca. Razem z mamą postanowiliśmy tego tak nie zostawiać i co prawda po długich bojach, ale jednak w końcu pieniądze odzyskaliśmy.

Jeśli mieliście lub macie podobną sytuację co ja obecnie i moja mama rok temu, pamiętajcie – natychmiast po otrzymaniu powiadomienia o nabiciu kosmicznej kwoty na rachunku i blokadzie usług składajcie reklamację i pod żadnym pozorem nie wpłacajcie żadnych zaliczek ani haraczy. Przecież to nie wasza wina, że operator ma burdel w systemie, którego nie potrafi ogarnąć… (co zresztą przyznają sami pracownicy Orange, również w nagrywanych rozmowach z klientami – widać oni też już mają tego wszystkiego serdecznie dość)